Rozpętujemy Bigos

poniedziałek, 27 maja 2013
Na zewnątrz szaro-buro. W środku szaro-buro. I wszędzie nam daleko. I do kolorowej krainy fantazji daleko, i do czarno-białego świata też. Istna tragedia… To może dla odmiany zrobimy coś wesołego! 
Myślę, że właśnie stąd wziął się pomysł na nowy spektakl. Naszą  pierwszą przygodową komedię teatralną pełną absurdu i humoru o potędze wyobraźni i wierze w siebie.
Szymon, główny bohater ucieka na strych podczas przeprowadzki i zaczyna czytać książkę. Historia jakich tysiąc. Tylko tym razem Historia sama się pisze, Fabuła robi salta, Narracja tarza się ze śmiechu, Miejsce Akcji wyszło umyć ręce, Bohaterowie jedzą bigos, a Czas… no cóż, płynie…na okręcie z pudła i macha uśmiechnięty.

Jednak zdania co do powstania spektaklu są podzielone. 

Według anonimowej ankiety, przeprowadzonej przez anonimowego i jednocześnie niewidzialnego reportera wynika, że wszystko zaczęło się od BIGOSU i PUDŁA. Wyniki rozmowy są zaskakujące, wychodzi, że te dwa elementy pojawiły się w życiu każdego z nas w innym momencie i zainspirowały każdego w inny sposób. 
Na pytanie: jak Bigos i Pudło trafili za próg Progu, każdy odpowiedział inaczej. 
Można dojść do wniosku, że prawdy są różne, albo że każdy z nas chodził na inne próby... Część zespołu opowiedziała się, że to najpierw był bigos a potem pudło, a część kłóci się, że było całkiem na odwrót. 

Oto cała prawda:

Justyna: Wszyscy sobie myślą że bigos to bigos. Nieprawda. Bigos to tajemna, niezbadana siła. Patrzymy sobie kiedyś w górę, a tu leci przez przestrzeń taki intergalaktyczny bigos, zatrzymał się akurat nad Ziemią i spadł akurat nad WCK w postaci deszczu. I akurat staliśmy tam my. I akurat mieliśmy pudła. No to złapaliśmy Bigos w pudła, bo coby się miał taki Bigos zmarnować. Jak się okaże zwykłym bigosem, to zawsze można go zjeść. A okazał się… Czym? To tajemnica. W każdym razie Bigos uderzył w nas niespodziewanie jak grom z jasnego nieba i narobił u nas w teatrze niezłego bigosu…
Krzysiek:  Cóż, odkąd pamiętam, wszyscy na próbach są bardzo głodni i wiecznie mówią o jedzeniu. Prędzej czy później bigos musiał się nam nawinąć. A jak już się nawinął, od razu stwierdziliśmy, że to jest to! Pudła kazał nam przynieść Szef. Powiedział, że można się takimi nieźle pobawić i zostały.
Marta: Małe dzieci bawią się klockami, a my jesteśmy dużymi dziećmi, wiec musimy mieć duże klocki. Stąd pudła. A bigos.. cóż, myślę, że kiedy zastanawialiśmy się nad treścią nowej historii to ktoś po prostu tego dnia miał bigos na obiad i przyszło mu to do głowy jako broń masowego rażenia w naszym spektaklu.
Aśka: Bigos chował się przed wyrzuceniem, bo dojrzał, dorósł, a ludzie pomyśleli, że to źle, że się zmienił i zaczęli go uważać na zepsuty. Pudło postanowił mu pomóc, ale nie chciał być uważany za bohatera, więc umówili się, że nikt o tym nie będzie wiedział. Pudło podsłuchał, że ludzie chcą go wynieść, więc użyczył miejsca bigosowi i w ten sposób trafili do miejsca bezpiecznego dla siebie.
Tomek: Od dawien dawna bigos krążył w pudle po wielu dziwnych miejscach. Jak na dziwne przedmioty przystało, musiały też trafić do nas. Do wylęgarni dziwnych, niekonwencjonalnych przygód.
Kaśka: Weszli tam drzwiami naszej wyobraźni, która dąży do tego, żeby być nieograniczona. Bigos oczywiście przez żołądek do serca. A z serca do mózgu jest już niedaleko. Zresztą nawet nie musi trafiać do mózgu, bo my tworzymy sercem, mózg jest tylko pomocnikiem.
Ola: Było już dość późno, gdy wspólnie tworzyliśmy scenariusz, przez co każdy z nas był wtedy potwornie zmęczony i głodny. Burza mózgów w takim stanie nie ogranicza się do utartych schematów, bo umysł podrzuca najabsurdalniejsze pomysły. Pudła natomiast każdy posiada i najczęściej gromadzi je na strychu od lat. Bo przecież mogą się kiedyś przydać do jakiegoś remontu czy przeprowadzki... pudła tak więc leżą, coraz bardziej zakurzone i bez żadnego celu. Bo jakie inne mogłoby być ich przeznaczenie? A przecież jeszcze nie tak dawno, będąc dziećmi, budowaliśmy z nich domki, okopy czy zamki dla księżniczek ratowanych przez dzielnych rycerzy. Tak, to były wspaniałe czasy, może warto byłoby powtórzyć tę wspaniałą zabawę?... W ten oto sposób pudła stały się naszą maszyną w czasie, dzięki której na każdej próbie przenosimy się do czasów dzieciństwa.
Monika: Rzeczy, z którymi mamy na co dzień do czynienia, nie przykuwają zbytnio naszej uwagi. Co jest ciekawego w zwykłym, szarym pudle albo w najprostszej polskiej potrawie - bigosie ? No nic, a jednak za próg Progu trafiły właśnie te rzeczy, z których wydobywamy wszystko co niezwykłe. Swoją prostotą zachęciły nas do zajęcia się ich tematyką.
Karolina: - Zaczynam się zastanawiać, czy te pudła nie znalazły się u nas przez głupią zabawę w: „-co? -PUDŁO?”,  w którą nasza koleżanka zawsze przegrywa. Chociaż to może przez te wszystkie pudła, które ciągle są z nami na próbach, wymyśliliśmy tą zabawę?  A bigos zaintrygował nas swoją formą. Tak często je się bigos, zna się jego składniki, a jednak trudno jest stwierdzić, czy bigos to zupa, czy może już drugie danie…




No tak, trzeba przyznać, że namieszaliśmy i narobiliśmy niezłego bigosu… A co z tego wyszło? Co? PUDŁO! I to jakie! Dzięki niemu, przemieszczamy się w czasie, przenosimy się w odległe krainy… Jeśli pozazdrościłeś nam chociaż trochę i chociaż trochę jesteś ciekawy o co w tym wszystkim chodzi, zapraszamy do nas, na spektakl:



„Jak rozpętałem Bigos”
już w sobotę 8 czerwca o godzinie 17.30
do Wadowickiego Centrum Kultury!




                                                                                                                                            Karolina

0 komentarze:

Prześlij komentarz