Świąteczne życzenia :)

środa, 23 grudnia 2015
I znów po całym roku nadszedł czas na ciepłą, świąteczną atmosferę. Ciepłą - tym razem i w przenośni, i dosłownie.

Z tej okazji pragniemy złożyć Wam równie ciepłe życzenia.

Przede wszystkim życzymy rzeczy najważniejszych - czyli niewidocznych dla oczu. W końcu święta nie polegają na tłoczeniu się w supermarketach i błąkaniu w poszukiwaniach coraz to wymyślniejszych prezentów. Święta to czas, który poświęca się rodzinie, dlatego życzymy Wam wspólnej radości, wzajemnej miłości, aby wszystkie kości niezgody zostały złamane, a supły problemów rozwiązane, chłodne stosunki ocieplone, a więzi przyjaźni zacieśnione, by niektórych ogarnął czar jemioły, a inni dopiero zaczęli otwierać serca dla innych. 

Aby podczas wigilijnej wieczerzy do Waszych domów wkradła się ta jedyna w roku magia, która zamieni dorosłych w dzieci, zwierzętom pozwoli przemówić, a gwiazdom zabłysnąć jeszcze jaśniej. 
Która poruszy w Was chęć pozwolenia komuś, by usiadł przy tym dodatkowym, pustym miejscu przy stole.






Żeby każdy z nas pozwolił sobie na chwilę wyciszenia, podczas której przemyśli i podsumuje cały ten rok, by wraz z ostatnią kartką kalendarza zerwać również z negatywnymi myślami i wykonać nowy skok w Nowy Rok, pełen pozytywnego nastawienia i chęci do działania, by cały czas ulepszać życie swoje i innych. 

Niech przez cały rok siły Was nie opuszczają, a uśmiech nie schodzi z twarzy!

Załoga Teatru PRÓG Junior

Teatralne Przedzimie czyli Mrówa tuż za Progiem

sobota, 19 grudnia 2015

Dostałam naprawdę ciężkie zadanie, bo niektóre rzeczy są nie do opisania. Zalicza się do nich właśnie nasza wizyta w Lublinie. Ale zrobię co w mojej mocy. Przed rozpoczęciem czytania proponuję zrobić ciepłą herbatę i zawinąć się w kocyk ;)






Odwiedziliśmy  wiele miejsc w Polsce, ale z czystym sercem mogę powiedzieć, że nie ma jak Lublin i BSA!
Zasypaliśmy naszego facebooka ogromną ilością zdjęć, komentarzy i filmików, ale myślę, że ktoś powinien wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi. Otóż wszystko zaczęło się już na Wadowickiej Zgrai, na którą Mrówy przyjechały ze swoim fenomenalnym spektaklem  „Podglądanie Rodaków czyli na Zapupiu Dalekim”, stwierdziliśmy wtedy, że są bliscy naszej - nazwę to - estetyce.  Spędziliśmy razem troszkę czasu, zapoznaliśmy się i Mróweczki wyjechały z Wadowic…
Za drugim razem nasze teatralne szlaki zbiegły  się w Świdniku na „Kalejdoskopie”, na którym to więzi zacieśniły się nieco, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że są oni równie specyficzni (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), co my. Spędziliśmy ze sobą kilka festiwalowych dni, jednak my musieliśmy wyjechać znacznie wcześniej, więc nie nacieszyliśmy się sobą wystarczająco. I tak spotykaliśmy się w różnych miejscach, aż powstał pomysł stworzenia wspólnego projektu, bo skoro tak przypadliśmy sobie do gustu to dlaczego by nie przełożyć tego na wspólne robienie czegoś fajnego!

I tu wielki ukłon dla naszego niezastąpionego „Szefostwa”, bo to Oni umożliwili nam wspólne spotkanie.






Ktoś by mógł pomyśleć: „nic nadzwyczajnego ot taki tam zwykły wyjazd”.  Niesamowicie by się pomylił ten "ktoś".
Spakowaliśmy naszego busa „Bartka” i ruszyliśmy naprzeciw przygodzie. Na dzień dobry zostaliśmy zaatakowani niewyobrażalną dawką uśmiechu i radości z naszego przybycia.
Zostaliśmy zaproszeni do magicznego świata Mróweczek i chętnie z tego zaproszenia skorzystaliśmy.







 *  *  *



Dawno, dawno temu…  
A ściślej ujmując kilka dni temu było sobie Królestwo Bursy. „Życie swobodnie w nim płynęło”, dopóki nie wymieszały się w nim Mrówy z Progowcami…
Cel ich był jeden - zarażać uśmiechem i radością. Niespotykane rzeczy działy się w tym naszym królestwie!
Nocami przechadzając się korytarzami można było usłyszeć grę kolorowych rurek (jednak nie wiedzieć dlaczego za dnia nie wydawały z siebie dźwięku), oraz sekretne opowieści Szamana Barta o odległej wyspie „Gardzienice”…

 




W Królestwie powstała Gwardia Rycerzy Gwiazdy Betlejemskiej, która dzięki sprawnie i profesjonalnie przeprowadzonej reanimacji  uratowała naszą Gwiazdę, która teraz wygląda jakby była nieśmigana, (motyw jej obracania się…   przemilczę ;) ;))




 

oraz Armia Solnych Twórców (lepili oni aniołki w których zamknęli swoje uśmiechy i radość tworzenia). Produkcja ich odbyła się szybciej niż produkcja zabawek w zakładzie świętego Mikołaja.




 

Współpracowało z nami Królestwo Naleśnikowych i Pierogowych Specjalistów . Wszystkie te królestwa nawiązały ze sobą sojusz, na mocy którego zawarły porozumienie o dzieleniu się jedną solniczką.

 





Jednak gdy przyszedł czas, grupy i Królestwa zebrały siły i utworzyły Księstwo Niesienia Uśmiechu. I tak oto poprzebierani za diabełki, aniołki, pastuszków i wiele innych „dziwadeł” ruszyli aby wspólnie zarażać uśmiechem.  Dodam, że misja nie mogła się nie udać, bo niesienie radości wychodzi nam naprawdę dobrze!!











Zwiedziliśmy również zamek, muzea w których przeprawialiśmy się przez historię człowieka pierwotnego i rozczytywaliśmy rozkłady jazdy które wiatr przywiał na płótna i podbijaliśmy Świat Dziecka… 



Wielki głuchy telefon-ktoś mówi do ściany w jednym roku sali, a głos płynie po suficie i jest słyszalny na drugim końcu - czysta magia! :)






Radość nie do opisania  przyniosła nam Montownia Zagadek gdzie każdy mógł poczuć się jak Sherlock Holmes. Zgodnie stwierdziliśmy, że to genialne miejsce! Ilość kłódek, sejfów, tajemnych znaków, przerażających nagrań i staroci niejednych doprowadziła do szaleństwa!  






 

Dzięki naszej współpracy powstało wiele oryginalnych rozwiązań o których trzeba by napisać osobną książkę, ale warto wspomnieć chociaż o wiertarce, która okazała się być niezastąpiona przy produkcji naleśników.
Nasza bajka jak wszystkie miała szczęśliwe zakończenie choć właściwie nie mlekiem i miodem płynące, a łzami. Bo wiecie… ciężko jest porzucać swój świat, w którym czuło się tak dobrze i bezpiecznie.
Bajkę trzeba było opuścić, ale wspomnień o  niej żaden Potwór-Porywający-Bohaterów-Bajki-do-Wadowic (czyt. Bus Bartek), nam nie zabierze. Będą one żyły w naszych sercach. A nam pozostaje mieć nadzieję, ze bajki ciąg dalszy nastąpi.


*  *  *










Bardzo Wam dziękujemy, przyjęliście nas tak ciepło  z sercem na dłoni… Dziękujemy Wam za to, że zabraliście nas do swojej bajki. Dziękujemy za niewyspanie, za zmęczenie, za naleśniki, pierogi, kolędy, nocne opowieści, za podzieleniem się solą :D! Przywitaliście nas transparentem ‘welcome home’ i dzięki Wam właśnie tak czuliśmy się w Bursie.

 










Nie jesteście jednym teatrem z wielu, spotkanych na naszej drodze… Jesteście naszymi przyjaciółmi.  I - cytując pewnego mądrego człowieka ;) - „Bo przecież nie dla spektakli się to robi… Robi się to dla ludzi”…




 

Ciężko nam się wszystkim odnaleźć w rzeczywistości, myślę, że nie dociera do nas jeszcze, że po przebudzeniu nie zjemy śniadania z Wami… Echo tego wyjazdu wciąż krąży w naszych sercach i krążyć jeszcze będzie bardzo, bardzo długo… 
I jak już to komuś powiedziałam, tak bardzo rozgrzaliście nam serduszka,że dotrwamy na tym ciepełku do następnego razu.  
Do zobaczenia kochane Mróweczki, oby nastąpiło to szybko!  






Kinia




Finał projektu Wielokulturowa Małopolska - Olkusz

czwartek, 3 grudnia 2015
W niedzielę (29 listopada) braliśmy udział w dalszym ciągu finału projektu Wielokulturowa Małopolska. Tym razem kultura łemkowska, romska i żydowska, wypełniły Miejski Ośrodek Kultury w Olkuszu. 










Nasze prezentacje poszczególnych mniejszości narodowych, inspirowane letnimi wizytami u każdej z nich oraz własnymi interpretacjami, przybliżyły ich tradycję dorosłym oraz dzieciom.  Po występach wszystkich grup teatralnych, nasi widzowie - i duzi, i mali - mieli okazję poznać trochę bliżej kulturę i sztukę Łemków, Romów i Żydów poprzez warsztaty rytmiczne, cieniowe, pieśni, tańca oraz malarstwa.

Bez wątpienia, najpiękniejszy świat to ten widziany oczami dziecka - co udowodniły nam cudowne dziewczynki, dla których prowadziliśmy warsztaty cieniowe. Gdy tylko zabraliśmy je za próg ekranu, zaczęło się radosne tworzenie wszystkiego - od znanych zabytków z różnych miejsc świata, po zwierzęta takie jak sowa, żółw, koń czy ślimak. Współpraca i entuzjazm ze strony naszych podopiecznych i ich rodziców dały nam to, co lubimy najbardziej - czyli dobrą zabawę podczas pracy. (:







Jednak wszystko, zanim się obejrzymy, dobiega końca, i projekt Wielokulturowa Małopolska jest już za nami, a my jesteśmy bogatsi o nowe wspomnienia, doświadczenia i wiedzę.

Dziękujemy z całego serca wszystkim organizatorom i teatrom za współpracę, gospodarzom Olkusza za przyjęcie, oraz wszystkim biorącym udział w projekcie.(:








A już niedługo wybieramy się do Lublina z nową odsłoną spektaklu ,,Jak rozpętałem Bigos". Będziemy również kolędować wraz z naszymi przyjaciółmi z Zielonej Mrówy w różnych miejscach. W każdym razie na pewno pojawi się tutaj szczegółowy post(;



                                                                                          Malwina

Finał projektu Wielokulturowa Małopolska - Wadowice

czwartek, 26 listopada 2015
Romowie, Łemkowie, Żydzi - to właśnie z nimi było nam dane spotkać się podczas projektu Wielokulturowa Małopolska, w którym uczestniczyliśmy wraz z zaprzyjaźnionymi teatrami. Mając okazję dowiedzieć się o nich czegoś więcej niż to, o czym usłyszeliśmy w szkole, mieliśmy szansę na bliższy kontakt z ich kulturą, sztuką i tradycją. Wspólne warsztaty pieśni, tańca, rysunku, rozmowy z artystami i możliwość obejrzenia ich miejsc pracy to tylko jedne z  nielicznych atrakcji, jakie na nas czekały. Relacje i szczegóły z poszczególnych wyjazdów, z każdego z osobna, znajdują się poniżej. Zachęcam do zerknięcia :)



fot. Tamara Wiecheć



Zanim się obejrzeliśmy - projekt dobiegł końca i nadszedł czas na jego podsumowanie. W ramach tego, w zeszłą sobotę (21 listopada), w Wadowickim Centrum Kultury odbyły się krótkie prezentacje przygotowane przez uczestniczące w projekcie teatry, a pierwsze rzędy sali wypełniły dzieci.



fot. Tamara Wiecheć



Ale to jeszcze nie koniec. W dalszej części wydarzenia, przewidziane były warsztaty dla dzieci, prowadzone przez członków uczestniczących w projekcie teatrów. Tematyka była przeróżna - rytmy, pieśni łemkowskie, malowanie i wiele innych. Jako drużyna Teatru PRÓG Junior przeprowadziliśmy warsztaty teatru cieni. Daliśmy dzieciom możliwość wejścia za kulisy sceny, a następnie razem z nimi stworzyliśmy parę figur cieniowych. Renifer, koń, syrenka, samuraj, Statua Wolności... To tylko przykłady "tworów" które udało nam się wspólnie pokazać za pomocą światłą i cienia.



fot. Tamara Wiecheć

fot. Tamara Wiecheć



Nic nie satysfakcjonuje tak, jak uśmiech na twarzach najmłodszych :)


Olek



Premiera w Witkacym

sobota, 24 października 2015
Chyba w każdej czynności, rzeczy, którą się uprawia, ćwiczy, wykonuje, pielęgnuje - przychodzą w końcu momenty nagrody.

Taką nagrodą był dla nas niewątpliwie pobyt w Teatrze Witkacego i możliwość zagrania tam premiery “Uśpionych”. Wyjątkowość samego miejsca, sceny AB, która dosłownie powala klimatem. Każdy zakątek tego miejsca tchnie teatrem, garderoby są jak z bajki, mnóstwo, mnóstwo najprzeróżniejszych rekwizytów w każdym możliwym zakamarku, a z każdym z nich wiąże się jakaś rola, jakaś historia – jakaś realna osoba. Być może się w tym momencie wygłupiam, ale - naprawdę, z całej szczerości mojego serca:ekscytuję się jak pięciolatek. Tam rzeczywistość się zakrzywia, a czas staje się inny, uważny.






Pierwsze dni – ciężkie. Pierwsza premiera – pierwsze koty za płoty. Ciężkie zadanie. Spektakl odebrany (chyba dobrze), bez większych wpadek, ale nie kleił się nam tak jak powinien. Wychodzimy do ukłonów zestresowani, rozluźniamy się nieco dopiero podczas rozmowy z garstką widzów i aktorów Teatru Witkacego, którzy zostali na spotkaniu z nami po spektaklu. Okazuje się, że publiczność w zawodowym teatrze wcale nie taka straszna, jak się nam mogło malować w głowach. Ogólnie: cenne doświadczenie zdobyte, uwagi i pytania głęboko później przez nas dyskutowane, zadanie wykonane. Cenna nauka pokory i zachęta do odwagi. Pewnie pisalibyśmy o tym dniu w dużo mniej krytycznym tonie, gdyby nie to, co wydarzyło się następnego dnia.

A następnego dnia... nie było popadania w samozachwyt! Nie! Nie! Nie! Ale dla takich chwil właśnie robi się to, co się robi! I choć zbliża się druga w nocy, (właśnie wróciliśmy z Zakopanego) jestem jeszcze pełen emocji po spektaklu i mam wielką ochotę opisać ten wyjątkowy drugi wieczór z naszej perspektywy, to... szczegóły zachowujemy dla siebie;) Dość powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. I myślę, że żadne z nas.

Warto napisać, że niebagatelną rolę w podniesieniu poziomu naszej energii przed piątkowym występem miało odegranie spektaklu „Jak rozpętałem Bigos” do pustej widowni (prawie), podczas próby, na dwie godziny przed właściwym spektaklem. Ze zwykłych, przypadkowych wygłupów  - nagle, zupełnie spontanicznie, zrodził się odgrzany na szybko Bigos, w całej swej objętości, odegrany z pamięci, bez rekwizytów, z dużą dozą improwizacji. Przypomniały się dawne czasy, przy okazji zaznajomiliśmy ze spektaklem naszych młodszych kolegów, Olka i Malwinkę, którzy niebawem również w Bigosie zagrają. Ale przede wszystkim – wzmocnił się zespół. Ja - zawsze po powrocie z Wrocławia mający problemy z odpowiednim „wyczuciem” grupy (mimo najszczerszych chęci i pomimo godzin nieobecności - nie da się przeskoczyć fizycznej obecności- chlip, chlip), przypomniałem sobie jak to było kiedyś. Jak wspaniale było w tym uczestniczyć na sto procent.

Zaraz po tym zagraliśmy po raz drugi “Uśpionych” w Witkacym. Był to inny spektakl niż dzień wcześniej. Na scenę wyszliśmy razem i wyszliśmy po swoje. 45min magicznej więzi między nami i między publicznością. Udało się zakrzywić czas i przestrzeń.






Niech to, co przeżyliśmy, będzie dla nas przyczynkiem do dalszej, cięższej i solidniejszej pracy. Grupowo i indywidualnie. Na każdym polu. Bez sensu byłoby o tych przeżyciach pisać, gdyby nie miały one każdego z nas poprowadzić jeszcze dalej.

Wszak apetyt rośnie w miarę jedzenia;)  

Dla mnie, osobiście, największą wartością tego wyjazdu będzie to, że przypomniałem sobie, co mnie napędzało do pracy zanim jeszcze trafiłem do szkoły uczącej teatru zawodowego.

Miłość do tego co robię. Miłość do siebie nawzajem.

Ja wiem że to brzmi banalnie.

Ale też wiem, że wy nie wiecie, że my wiemy, że to wcale takie banalne nie jest;)


Krzysiek

Premiera "Uśpionych"

środa, 14 października 2015
Jak to zwykle u nas bywa - spektakle mają swoją premierę na samym końcu, gdy uznamy że odpowiednio dojrzały.
I właśnie ta chwila zbliża się wielkimi krokami...

Mamy przyjemność zaprosić Was na premierę "Uśpionych" w magiczne i ogromnie dla nas ważne miejsce - do Teatru Witkacego w Zakopanem! Perspektywa zagrania  "Uśpionych" i spędzenia kilku dni na przedpremierowej pracy w tak klimatycznym miejscu to coś niezwykłego. Czujemy się zaszczyceni i podekscytowani - to nasza pierwsza premiera na deskach profesjonalnego teatru.


Radość podwójna - ponieważ zagramy "Uśpionych" w Teatrze Witkacego dwa razy - 22 oraz 23 października, a 25 października będzie można zobaczyć spektakl  w Wadowicach:)

Będziemy o wszystkim informować na bieżąco:)


Zostaliśmy już wpisani w oficjalny repertuar i można nabyć bilety na nasz spektakl!


Serdecznie zapraszamy!!!



fot. Michał Wizental

Nabór

wtorek, 15 września 2015
‘Ustawcie się w pary’ 
‘Kowalski wypluj gumę’
‘Proszę się zachowywać przyzwoicie, przecież idziemy do teatru…’ 

To nie dla mnie. Nie dla mnie nudne, pudełkowe inscenizacje lektur szkolnych. Jest we mnie gniew, jest smutek, jest tęsknota. Chcę je wykrzyczeć lub wyszeptać. Czasem nie mogę znaleźć sobie miejsca. Czasem mówię, a nikt nie słyszy.

Teatr Próg Junior to teatr żywy, który młodzi ludzie tworzą ze skrawków swoich opowieści. Bez jednej właściwej interpretacji, bez zbędnych ideologii. Słowo, muzyka, taniec… Ja, moje, nasze. Teatr młodych ludzi, a nie figur polerowanych na wysoki połysk. By oddać ducha naszych prób i spektakli, trzeba powiedzieć, że szukamy w teatrze rock’n’rolla i siebie. Muzykujemy, tańczymy, tworzymy spektakle - zawsze z uśmiechem, bo nawet jeśli łza w oku lub grymas złości są echem naszego codziennego życia, za Progiem sali prób jest nieco inny świat.


fot. Janusz Gawron


Zapraszamy na nabór i otwarte warsztaty:

18 września w godz. 17.00 – 19.00
19 września od godz. 10.00 – 12.00
20 września od godz. 10.00 – 12.00 


Zabierzcie ze sobą wygodny dres, dobry humor i przybywajcie do Wadowickiego Centrum Kultury! :)

Festiwal "Na dziedzińcu" w Jarosławiu

poniedziałek, 14 września 2015

Byliśmy W Jarosławiu na niesamowitym festiwalu! Jak sama nazwa wskazuje – „Na Dziedzińcu” – spektakle odbywały się w plenerze, na dziedzińcu kamienicy, przy pięknym jarosławskim rynku. Już od samego początku poczuliśmy, że to absolutnie nasza bajka. Zostaliśmy przywitani przez ogromnie sympatycznych, uśmiechniętych i promieniujących radością organizatorów – Pawła Srokę, jego żonę Anię oraz Teatr Plaster, z którymi poznaliśmy się u nas na Zgrai. Cały zespół, rozśpiewany odprowadził nas ulicami do akademików w których spaliśmy – chłopcy nawet ponieśli nasze bagaże! Zwykle same tachamy nasze klamoty – ale tak nalegali… każdy z nich niósł po kilka walizek i torb;)
Okazało się, że wszystkie zespoły śpią w jednym miejscu – więc spotkaliśmy jeszcze więcej znajomych.










Za każdym razem, jak chodziliśmy ulicami Jarosławia, ktoś z nas mówił –„ Ale tu łaaaaadnie!” więc chętnie poszliśmy na wspólne zwiedzanie miasta. Ja i Kasia nawet zwiedziłyśmy trochę na własną rękę, bo ktoś zapomniał aparatu i trzeba było się po niego wrócić:) A potem odnaleźć resztę grupy (czytaj – nie ma to jak zabłądzić).










Niestabilność musiała zagościć ponownie :)



Poza dziedzińcem, część akcji odbywała się w domu kultury, którego labirynty skrywały wiele tajemnic  - stoliki z ciastkami, herbatą, a nawet piękne lalki uszyte z polarów – wszyscy zwariowali na ich punkcie!






Bardzo nam się dziedziniec spodobał. Po raz pierwszy zagraliśmy „Uśpionych” w plenerze. Trochę przygotowań było, ale nikt nas nie pospieszał z montażem, dostaliśmy tyle czasu ile potrzebowaliśmy, a wszystko poszło sprawnie i – co się rzadko zdarza - nie było żadnych „obsów” – czyli opóźnień w programie;) Wiatr, który powiewał naszym ekranem i zastawkami pozwolił się okiełznać , dodał nawet ciekawego klimatu i pomógł nam trochę inaczej poczuć „Uśpionych”.






Zobaczyliśmy dużo spektakli – część była dla nas nowa, część z przyjemnością zobaczyliśmy po raz kolejny. Zaskoczyły nas Zielone Mrówy – byliśmy przygotowani na spektakl, który widzieliśmy już kilka razy i możemy go oglądać bez końca – nawet znamy na pamięć prawie wszystkie piosenki! A oni pokazali coś całkiem innego – prawie umarliśmy ze śmiechu, a dziewczyny zupełnie oszalały po pewnej piosence, zaśpiewanej prosto w oczy :)







I oczywiście rzecz dla nas kluczowa – JEDZENIE!!!
Zostaliśmy bardzo miło zaskoczeni – wyżywienie all inclusive! Nie musieliśmy się martwić o nic! Wszyscy jedli razem – szczególnie miłe były kolacje – okupowaliśmy schody i korytarze kamienicy (to na jej dziedzińcu wszystko się odbywało), każdy mógł przyjść kiedy tylko zgłodniał i dostawał od przemiłej pani Ani miskę zupy:) Niektórzy z nas z pewnych dietetycznych względów pojechali z własną siatą pudełek z jedzeniem, ale gdy okazało się że nawet szczypiorek może być szkodliwy, dieta poszła troszkę na bok – no bo to nie wypada być na diecie na festiwalu.


















Organizację festiwalu można chwalić bez końca! Zwłaszcza, jeśli chodzi o pomoc w szukaniu dublerów! Nasza aktorka Pappagei (która reprezentuje gatunek: kura), nie mogła z nami pojechać, ale wszyscy tak zaangażowali się w poszukiwanie zastępstwa, że nie mogliśmy wyjść z podziwu! I nie dostaliśmy byle jakiej kury – znaleziono dla nas specjalnie piękną, białą, małą kurkę!

Z pewnością przybyło nam trochę nowych progowych powiedzonek – wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, a dla niewtajemniczonych – wyjazd z nowymi powiedzonkami, jest wyjazdem udanym ;)

Klimat festiwalu był niezwykły – wszyscy uczestnicy cały czas byli razem – na spektaklach, śniadaniach, kolacjach, razem zwiedzaliśmy Jarosław, nawet spaliśmy w tym samym akademiku! Cały Plaster, Paweł i Ania – niesamowicie pomocni, radośni, stworzyli cudowną przestrzeń i atmosferę.
Aż przykro było wracać. No koniec zostaliśmy porządnie i wielokrotnie wyprzytulani, my też wyprzytulaliśmy wszystkich dookoła i już czekamy na kolejne spotkania!







Kania