Festiwal Artystyczny Młodzieży w Krakowie

sobota, 27 kwietnia 2013
Festiwale teatralne są dla mnie niesamowicie ważnym wydarzeniem, bo wtedy wszystko dzieje się w tak szybkim tempie, że z trudem dostrzegam moment, w którym to wszystko już się kończy. Ale to dobrze, bo czuję, że ten czas, który razem spędziliśmy został przez nas maksymalnie wykorzystany. Nie mam wrażenia, że coś mnie omija... Kolejnym festiwalem, na którym przedstawialiśmy: "KrasneLudki", był Festiwal Artystyczny Młodzieży w Krakowie. Niektórzy z nas byli na nim już po raz drugi, bo 3 lata temu, Teatr Próg Junior zaprezentował tam: "Genezę Powstania".

Wszystko zaczęło się w czwartkowy poranek, gdy z uśmiechem na twarzach i mnóstwem pozytywnej energii zaczęliśmy wnosić nasze "graty" do busa. Już wtedy poczułam, że szykuje się coś naprawdę ważnego. Jechaliśmy wyjątkowo długo, jak na trasę Wadowice-Kraków, ale droga wcale się nie dłużyła, bo lubię spędzać czas w dobrym towarzystwie, rozmawiając na przeróżne, ważne i mniej ważne tematy, śmiejąc się przy tym do łez. I to nasze progowe towarzystwo właśnie takie jest.


Gdy wreszcie dotarliśmy na miejsce i sala czekała już tylko na nas, zaczęliśmy szybko rozkładać naszą scenografię. Poczułam wtedy taką odpowiedzialność, która spadła na nasze barki. Było to dla mnie bardzo motywujące, więc mimo bolącej, bo niefortunnie skręconej wcześniej ręki, robiłam wszystko, co do mnie należy i starałam się z jak największą precyzją skręcać kolejne części naszej scenografii.

Godzinę przed najważniejszym, czyli prezentacją "KrasnychLudków": szybko się przebraliśmy, weszliśmy na salę, zaczęliśmy się rozgrzewać i... dopiero wtedy poczułam ten ogromny stres, który nagle mnie ogarnął. Starałam się wyluzować, rozgrzać i maksymalnie skupić na tym, co mam robić w poszczególnych scenach, ale było to dość trudne, gdyż sala była bardzo duszna, a powietrze tak gęste, że chyba wszyscy martwiliśmy się o siebie nawzajem i spektakl, który niebawem miał już się rozpocząć.

fot. Magdalena Chmiel

Po wszystkim było mi niezmiernie miło, gdy usłyszeliśmy słowa uznania od publiczności. To naprawdę niesamowite uczucie, że praca, którą się wykonało, podoba się innym i coś dla nich znaczy.  

Ale o tym, jak nam naprawdę poszło i nad czym będziemy jeszcze pracować, dowiemy się już na kolejnej próbie od naszego reżysera. Bo wciąż jest tyle rzeczy, które moglibyśmy poprawić na lepsze... ale to dobrze, bo wtedy nie masz poczucia, że marnujesz swój czas, tylko nieprzerwanie się rozwijasz i przekraczasz swój próg, aby móc pójść o krok dalej.    

  
 Kasia