Nabór

wtorek, 15 września 2015
‘Ustawcie się w pary’ 
‘Kowalski wypluj gumę’
‘Proszę się zachowywać przyzwoicie, przecież idziemy do teatru…’ 

To nie dla mnie. Nie dla mnie nudne, pudełkowe inscenizacje lektur szkolnych. Jest we mnie gniew, jest smutek, jest tęsknota. Chcę je wykrzyczeć lub wyszeptać. Czasem nie mogę znaleźć sobie miejsca. Czasem mówię, a nikt nie słyszy.

Teatr Próg Junior to teatr żywy, który młodzi ludzie tworzą ze skrawków swoich opowieści. Bez jednej właściwej interpretacji, bez zbędnych ideologii. Słowo, muzyka, taniec… Ja, moje, nasze. Teatr młodych ludzi, a nie figur polerowanych na wysoki połysk. By oddać ducha naszych prób i spektakli, trzeba powiedzieć, że szukamy w teatrze rock’n’rolla i siebie. Muzykujemy, tańczymy, tworzymy spektakle - zawsze z uśmiechem, bo nawet jeśli łza w oku lub grymas złości są echem naszego codziennego życia, za Progiem sali prób jest nieco inny świat.


fot. Janusz Gawron


Zapraszamy na nabór i otwarte warsztaty:

18 września w godz. 17.00 – 19.00
19 września od godz. 10.00 – 12.00
20 września od godz. 10.00 – 12.00 


Zabierzcie ze sobą wygodny dres, dobry humor i przybywajcie do Wadowickiego Centrum Kultury! :)

Festiwal "Na dziedzińcu" w Jarosławiu

poniedziałek, 14 września 2015

Byliśmy W Jarosławiu na niesamowitym festiwalu! Jak sama nazwa wskazuje – „Na Dziedzińcu” – spektakle odbywały się w plenerze, na dziedzińcu kamienicy, przy pięknym jarosławskim rynku. Już od samego początku poczuliśmy, że to absolutnie nasza bajka. Zostaliśmy przywitani przez ogromnie sympatycznych, uśmiechniętych i promieniujących radością organizatorów – Pawła Srokę, jego żonę Anię oraz Teatr Plaster, z którymi poznaliśmy się u nas na Zgrai. Cały zespół, rozśpiewany odprowadził nas ulicami do akademików w których spaliśmy – chłopcy nawet ponieśli nasze bagaże! Zwykle same tachamy nasze klamoty – ale tak nalegali… każdy z nich niósł po kilka walizek i torb;)
Okazało się, że wszystkie zespoły śpią w jednym miejscu – więc spotkaliśmy jeszcze więcej znajomych.










Za każdym razem, jak chodziliśmy ulicami Jarosławia, ktoś z nas mówił –„ Ale tu łaaaaadnie!” więc chętnie poszliśmy na wspólne zwiedzanie miasta. Ja i Kasia nawet zwiedziłyśmy trochę na własną rękę, bo ktoś zapomniał aparatu i trzeba było się po niego wrócić:) A potem odnaleźć resztę grupy (czytaj – nie ma to jak zabłądzić).










Niestabilność musiała zagościć ponownie :)



Poza dziedzińcem, część akcji odbywała się w domu kultury, którego labirynty skrywały wiele tajemnic  - stoliki z ciastkami, herbatą, a nawet piękne lalki uszyte z polarów – wszyscy zwariowali na ich punkcie!






Bardzo nam się dziedziniec spodobał. Po raz pierwszy zagraliśmy „Uśpionych” w plenerze. Trochę przygotowań było, ale nikt nas nie pospieszał z montażem, dostaliśmy tyle czasu ile potrzebowaliśmy, a wszystko poszło sprawnie i – co się rzadko zdarza - nie było żadnych „obsów” – czyli opóźnień w programie;) Wiatr, który powiewał naszym ekranem i zastawkami pozwolił się okiełznać , dodał nawet ciekawego klimatu i pomógł nam trochę inaczej poczuć „Uśpionych”.






Zobaczyliśmy dużo spektakli – część była dla nas nowa, część z przyjemnością zobaczyliśmy po raz kolejny. Zaskoczyły nas Zielone Mrówy – byliśmy przygotowani na spektakl, który widzieliśmy już kilka razy i możemy go oglądać bez końca – nawet znamy na pamięć prawie wszystkie piosenki! A oni pokazali coś całkiem innego – prawie umarliśmy ze śmiechu, a dziewczyny zupełnie oszalały po pewnej piosence, zaśpiewanej prosto w oczy :)







I oczywiście rzecz dla nas kluczowa – JEDZENIE!!!
Zostaliśmy bardzo miło zaskoczeni – wyżywienie all inclusive! Nie musieliśmy się martwić o nic! Wszyscy jedli razem – szczególnie miłe były kolacje – okupowaliśmy schody i korytarze kamienicy (to na jej dziedzińcu wszystko się odbywało), każdy mógł przyjść kiedy tylko zgłodniał i dostawał od przemiłej pani Ani miskę zupy:) Niektórzy z nas z pewnych dietetycznych względów pojechali z własną siatą pudełek z jedzeniem, ale gdy okazało się że nawet szczypiorek może być szkodliwy, dieta poszła troszkę na bok – no bo to nie wypada być na diecie na festiwalu.


















Organizację festiwalu można chwalić bez końca! Zwłaszcza, jeśli chodzi o pomoc w szukaniu dublerów! Nasza aktorka Pappagei (która reprezentuje gatunek: kura), nie mogła z nami pojechać, ale wszyscy tak zaangażowali się w poszukiwanie zastępstwa, że nie mogliśmy wyjść z podziwu! I nie dostaliśmy byle jakiej kury – znaleziono dla nas specjalnie piękną, białą, małą kurkę!

Z pewnością przybyło nam trochę nowych progowych powiedzonek – wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, a dla niewtajemniczonych – wyjazd z nowymi powiedzonkami, jest wyjazdem udanym ;)

Klimat festiwalu był niezwykły – wszyscy uczestnicy cały czas byli razem – na spektaklach, śniadaniach, kolacjach, razem zwiedzaliśmy Jarosław, nawet spaliśmy w tym samym akademiku! Cały Plaster, Paweł i Ania – niesamowicie pomocni, radośni, stworzyli cudowną przestrzeń i atmosferę.
Aż przykro było wracać. No koniec zostaliśmy porządnie i wielokrotnie wyprzytulani, my też wyprzytulaliśmy wszystkich dookoła i już czekamy na kolejne spotkania!







Kania