Casting!

niedziela, 1 grudnia 2013
Drogi czytelniku!

Dawno już nie było na naszym blogu nowego posta, spieszymy więc poinformować, że czas mija nam na owocnych próbach pełnych nowych doświadczeń i szaleńczo dobrej zabawy. Póki co jednak należy napisać o czymś bardziej naglącym - zbliża się casting do naszego spektaklu!  


Ponieważ w naszej grupie następuje mała przemiana pokoleniowa, zwolnionych zostało parę ról w świetnie przyjętym przez publiczność spektaklu: "Jak rozpętałem Bigos". Może jedna z nich czeka właśnie na Ciebie? Jeśli chciałbyś spróbować, a masz jakiekolwiek opory, radzimy przeczytać poniższy tekst.
 
Być może słowo „teatr” wywołuje u Ciebie gęsią skórkę, alergię, a przynajmniej przykre wspomnienia z nudnych szkolnych wypraw, na które ciągano Cię w podstawówce? A może myśl o nużących dramatach, pisanych wierszem w równych rządkach tekstach rodem z Szekspira, przez które tak trudno przebrnąć? A granie w sztuce wydaje Ci się tylko recytowaniem niezrozumiałych kwestii, które ktoś napisał tak dawno temu…?


W Teatrze PRÓG Junior nie czeka Cię nic z tych rzeczy. Proponujemy Ci za to udział w prawdziwie szalonej przygodzie, pełnej dobrej zabawy i możliwości tworzenia czegoś własnego. Czegoś niepodobnego do rzeczy spotykanych w telewizji, szkole, radiu… co w pewnych kręgach znane jest jako młodzieżowy teatr alternatywny. Słowo „młodzieżowy” nie jest w tym wypadku pomniejszeniem, a zaletą. Robimy spektakle na swój sposób, bazując na własnych inspiracjach, własnym humorze, które różnią się od inspiracji ludzi dorosłych. 

              
Czy możliwe jest połączenie rock’n’rolla i teatru? Przyjdź i przekonaj się sam!
Zapraszamy wszystkie osoby powyżej 15 roku życia zainteresowane dołączeniem do zespołu w sobotę (7 grudnia) na godz. 10:00 do Wadowickiego Centrum Kultury!

Załoga PROGU Junior

PS Sprawdź, w czym możesz uczestniczyć! Make of spektaklu "Jak rozpętałem Bigos":

Szalony dzień!

niedziela, 6 października 2013
Jest już niedziela, godzina popołudniowa, a ja wciąż jestem pod wrażeniem piątkowego wieczoru. Porwaliśmy się na najtrudniejsze dotychczas zadanie – zagranie dwóch spektakli podczas jednego występu.
Nic dziwnego, że w oczach niektórych widać było tamtego dnia prawdziwe przerażenie:

Julka

Już sama idea  pokazania obu, nie najłatwiejszych do zagrania spektakli z kilkuminutową tylko przerwą mnie przeraziła. Zresztą, nie było chyba wśród zespołu kogoś, u kogo nie można było dostrzec cienia strachu, bo przecież jeszcze nigdy nie robiliśmy czegoś takiego. Drżymy jak stadko galaret przed zagraniem jednego przedstawienia, a co dopiero przed dwoma naraz! Sama nie wiedziałam , o co bardziej się martwić: czy o sprawy techniczne, takie jak przeniesienie całej scenografii bez szwanku, czy też może o dobry przebieg trudnej do inscenizacji komedii.

Etiuda rurkowa - ostatnia próba

Przy przygotowaniu sali było masę roboty, no ale nie powinno nikogo to dziwić - chcieliśmy wypaść perfekcyjnie. Jak przed każdym występem, nie obyło się bez wielu obaw i stresu, ale na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Przerwa między spektaklami okazała się na tyle długa, że spokojnie mogliśmy zapomnieć o dopiero co zagranych „Krasnych” i zaserwować widzom najlepszy jaki tylko potrafimy „Bigos”! Udało się! Dowodem była żywo reagująca publiczność.

Scena z "Jak rozpętałem Bigos"

Oklaski rozlegające się pod koniec drugiego spektaklu sprawiły mi radość, satysfakcję a zarazem ulgę.  Po zakończeniu naszego występu zaskoczyliśmy widownię rozdając prawdziwy, z kapusty i mięsa, bigos.  Byli tacy, którym tak zasmakowało nasze danie wieczoru, że zjedli kilka porcji - ku naszej uciesze! ;)

Prosimy częstować się!*

Jestem pewna, że nikt z naszej załogi nie zapomni tego wyjątkowego dnia. Wszystkim przybyłym serdecznie dziękujemy, świetnie się dla Was grało! Pamiętajcie o nas – nowe występy oraz nowy spektakl, po przerwie na pracę, nadejdą!  

*Wszystkie zdjęcia autorstwa Ewy Limanówki
Justyna P. 

Spektaklowy wieczór w WCK!

wtorek, 1 października 2013
Coraz większymi krokami nadchodzi długo wyczekiwany przez nas dzień. W piątek (4 października) w WCK o godzinie 18:00 będziemy mogli zaprezentować nasze dwa ostatnie spektakle, "KRASNEludki" oraz "Jak rozpętałem Bigos".

Przygotowanie  każdego z nich trwało około roku - roku pełnego twórczego, kreatywnego wysiłku, rozmyślania, wspaniale spędzonego czasu podczas wspólnego wymyślania scenariusza, ale także roku pełnego wyrzeczeń, czasami nerwów, a zawsze pełnej skupienia pracy. Dlatego cieszymy się niezmiernie, że możemy w jednym dniu zaprezentować przed publicznością owoce dwóch lat wspólnej pracy.

Będzie to dla nas pożegnanie ze spektaklem "KRASNEludki", który zamierzamy zagrać po raz ostatni, a jednocześnie powrót po wakacyjnej przerwie do "Bigosu" , za którym już zdążyliśmy się stęsknić. Oba spektakle diametralnie różne, o odmiennym klimacie i innej wymowie, dzielą jednak jedną wspólną cechę:
w różnym stopniu pokazują nasze, młodych ludzi, spojrzenie na świat. I w zagranie obu wkładamy całą masę energii.

Przygotowania tuż przed spetkaklem "KRASNEludki"

Niezależnie od tego, czy jesteś naszym rówieśnikiem, czy siwizna już pruszy Ci wąs, warto usłyszeć, co mamy do powiedzenia. Zapraszamy na półtoragodzinną teatralną podróż do naszego świata i wierzymy, że wyjdziecie z niej o coś bogatsi. Na pewno o pewną miłą niespodziankę, którą dostanie od nas każdy widz, a na którą my sami już ostrzymy sobie zęby ;)

Czy nasza wiara zbyt naiwna i młodociana? Mamy nadzieję, że odpowiecie nam na to pytanie po drugim piątkowym spektaklu ;)

Dzień po naszym występie  wszystkich młodych (lecz powyżej 15 roku życia), kreatywnych ludzi, którzy gotowi są poważyć się na przeżycie prawdziwej teatralno-muzyczno-tanecznej przygody i dołączyć do naszej załogi zapraszamy na godzinę 10:00 (sobota 5 października). Pamiętajcie, że przychodząc do nas nie trzeba niczego specjalnego umieć - liczą się za to chęci i determinacja. Czekamy na Was!

I do zobaczenia w piątek!

Krzysiek

Droga publiczności!

poniedziałek, 16 września 2013
Wszem i wobec pragniemy ogłosić, że teatr PRÓG JUNIOR, wypoczęty po wakacjach spędzonych w różnych stronach świata, rozpoczął kolejny sezon teatralnej pracy!
W związku z tym kilka informacji.

W środę 18. września w Wadowickim Centrum Kultury zagramy spektakl „KRASNEludki” dla uczniów szkoły Ekonomicznej.

Ci jednak, którzy nie będą mogli zobaczyć nas w środę, mogą nadrobić zaległości 4 października, ponieważ porwiemy się wtedy na zorganizowanie wam niezwykłej półtorej godzinnej teatralnej podróży - zagramy dwa spektakle zaraz po sobie! „KRASNEludki” oraz „Jak rozpętałem bigos” – z małą przerwą na film jak powstawały spektakle. To prawdopodobnie jedyna okazja, by zobaczyć te spektakle naraz, tak więc rezerwujcie sobie czas na piątek, (godzina 18.00). Przybyłych czeka mała niespodzianka…
           

NABÓR!!!
22 września (najbliższa niedziela) godz.10.00 sala teatralna Wadowickie Centrum Kultury

Nabór ma formę teatralnych warsztatów otwartych, więc możesz najpierw zobaczyć i spróbować, a potem zdecydować czy taka praca ci odpowiada.

Zapraszamy wszystkich młodych artystów, tancerzy, śpiewaków, instrumentalistów, pasjonatów muzyki, fascynatów treningu fizycznego, aktorów, humanistów, myślicieli, ludzi znudzonych szkolną rzeczywistością, chcących dać kopa życiu i zrobić coś ciekawego! Nie musisz niczego umieć, by z nami pracować, wszystkiego nauczysz się z nami – wymagane są jedynie szczere chęci, systematyczność w pojawianiu się na próbach i determinacja.

Zajęcia prowadzi reżyser i założyciel Teatru Próg Bartosz Nowakowski, a czasem goście zaproszeni przez niego, a wszystko pod patronatem Wadowickiego Centrum Kultury.

Pragniemy z nową załogą na dobre wyruszyć w podróż ku krańcom czasoprzestrzeni, wyobraźni oraz własnych możliwości, po drodze pokonując własne ograniczenia, bariery i…

…aaa, nie będę się rozpisywał, o reszcie przekonacie się sami ;) W każdym bądź razie…

Czekamy na was! Do zobaczenia!



                                                                                                                                 Krzysiek

PREMIERA: Jak rozpętałem Bigos

niedziela, 9 czerwca 2013
Premiera nowego spektaklu to poważna sprawa i przyznam szczerze, że już tydzień wcześniej, na myśl o tym lekko się denerwowałam. Czy wszystko pójdzie tak, jak należy? Czy poradzimy sobie ze zmianami? Czy odnajdziemy się w nowym przedstawieniu?

Oczywiście przygotowaliśmy się do wszystkiego i staraliśmy się dopracować każdy element, ale teraz mogę się przyznać, że jeszcze dzień wcześniej (w piątek) czyli na naszej próbie generalnej, wszystko nam się sypało. Na szczęście motywacyjne słowa od naszego reżysera dały nam ogromnego kopa i już w sobotę, każdy z nas przyszedł zmobilizowany i w pełni gotowy na to wielkie wydarzenie i zarazem nowe wyzwanie.

fot. Ewa Limanówka


Kilka godzin przed spektaklem powiesiliśmy kotary, rozłożyliśmy czarną, gumową podłogę i od razu każdy poczuł ten teatralny klimat, dzięki któremu, albo raczej przez którego moje nerwy sięgnęły zenitu. 

Długo też poprawialiśmy naszego nowego kolegę w zespole - Szymona, który oczywiście jest lalką, ale nie taką zwykłą... Szymon ożywa na scenie i staje się jednym z nas. Ma cechy członków zespołu, bo razem go stworzyliśmy i wykreowaliśmy jego osobowość.

fot. Ewa Limanówka


Ostatnia już próba generalna przebiegła w ogromnym skupieniu i zaangażowaniu, a gdy skończyliśmy, usłyszeliśmy głosy na korytarzu. Spojrzałam wtedy na zegarek i aż zamarłam z przerażenia. Gramy za 15 minut, a trzeba jeszcze jakoś spiąć włosy, które przeszkadzają w animacji lalki, rozgrzać się i ustawić wszystkie rekwizyty na swoje miejsce, tak, aby wszystko było już dopięte na ostatni guzik, a spektakl "popłynął". Ostatnie przygotowania, słowa pociechy i motywacji od reżysera: "Pamiętajcie, jak to zawsze jest u nas, my nie gramy spektakli tylko próby. Bawcie się dobrze!" i zaczęło się...

 Uciekamy za kulisy, otwierają się drzwi i już słychać tych wszystkich ludzi, którzy przyszli, żeby zobaczyć "Jak rozpętałem Bigos", a właściwie co my rozpętaliśmy... 

Gaśnie światło, słychać muzykę - ZACZYNAMY! I tak oto spektakl minął w mgnieniu oka. Wszystko poszło dobrze!

fot. Ewa Limanówka

Potem gratulacje, za którymi nie przepadam, bo nigdy nie wiem jak mam się zachować, aczkolwiek miło usłyszeć słowa uznania, szczególnie od "osobistych krytyków", którymi są ludzie wspierający mnie w każdej chwili.

fot. Ewa Limanówka
Na końcu dostaliśmy przepyszny tort od dyrektora Wadowickiego Domu Kultury i arbuza z galaretką od naszych kolegów z Progu. No i zrobiliśmy sobie ucztę!


Bardzo wam za to dziękujemy, było przepysznie. :) 

Dziękujemy również wszystkim, którzy przyszli na nasz spektakl i wspierają naszą działalność. Bez was nie miałoby to żadnego sensu! 

Kasia

X Festiwal INNY w Krośnie

piątek, 7 czerwca 2013
We wtorek o  godzinie 10.00 wszyscy Progowcy zebrali się pod Wadowickim Centrum Kultury, aby wyruszyć w daleką podróż na X Festiwal INNY w Krośnie. Już po raz drugi braliśmy udział w tym festiwalu, bo 3 lata wcześniej graliśmy tam “Genezę powstania”

Mimo deszczu i wiatru, każdy z nas przyszedł w świetnym humorze i nie zepsuł go nawet nasz “busik-błyskawica”, który w swojej przewrotnej naturze miał drobne opóźnienie. 







Tak więc wyruszyliśmy jako drużyna super-bohaterów wraz z naszym super-reżyserem pokonując po drodze wszystkie przeciwności losu, a było ich dużo... Byliśmy już blisko celu i coraz bardziej ogarniał nas stres. Wreszcie na drodze ukazał się oczekiwany znak: KROSNO i już w zabójczym tempie dotarliśmy do właściwego miejsca czyli: Regionalnego Centrum Pogranicza w Krośnie. Szybki rozkład scenografii, rozgrzewka aparatów mowy i ciała, gasną światła i spektakl "KrasneLudki" już na dobre się rozpoczął...

Nasze 30 minut minęło w mgnieniu oka, a publiczność była cudowna, żywo reagowała na to, co działo się na scenie. Dopiero co weszliśmy, a tu już brawa, ukłony i koniec przedstawienia. Po wszystkim kilka osób podeszło do nas za kulisy i wyraziło słowa uznania. To naprawdę miłe i bardzo motywujące.

Nasz spektakl był ostatnim, który brał udział w konkursie i zaraz po nim rozpoczęło się forum, na którym zostały omówione przez jurorów wszystkie spektakle. Trwało chyba aż do 24 w nocy, bo jeden z jurorów miał naprawdę gadane... ; )


Lekko padnięci, ale pozytywnie doładowani, dojechaliśmy do naszego ekstra hotelu, który miał nawet łazienki w pokojach! Oczywiście nie obyło się bez walki o prysznic (byłam pierwsza - buhahahahahaha...). Rozsądek podpowiadał, że lepiej po dniu pełnym wystrzałowych przygód położyć się spać, ale gdzie tam... Progowcy największą aktywność umysłową przejawiają w nocy i dopiero wtedy gadanie (nie) ma sens(u). Niektórzy z nas zorientowali się dopiero o świcie, że może warto byłoby się położyć.... ale co tam nieprzespana noc! Pyszne śniadanie w grupie wszystko rekompensuje!  



Dzień drugi nie mniej wartościowy od poprzedniego. Na rozbudzenie warsztaty aktorskie w tym wykład o teorii teatru (bardzo ciekawy!), w tym troszkę praktyki. Później obiadek i wycieczka!

Odwiedziliśmy Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie, gdzie poznaliśmy proces powstawania wyrobów szklanych. Niektórzy mogli się nawet popisać nieograniczoną pojemnością płuc, a właściwie to wydmuchać własne, no cóż, dziwaczne kształty ze szkła. 




Na końcu udaliśmy się na szczyt wieży pokonując strome i wysokie schody. Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a widoki były warte wszystkiego! 


Festiwal zakończył się pokazem kunsztu aktorskiego Andrzeja Seweryna, a później ogłoszeniem werdyktu (tumdududummm) Złotą Otwartą Kurtynę zdobywa: TEATR PRÓG JUNIOR Z WADOWIC!!! Juhuuhuhuhuhu!!! Nawet nie wyobrażacie sobie ile szczęścia nam to sprawiło, a szczególnie mi, bo być może już po raz ostatni wcieliliśmy się w nasze postaci superbohaterów z bloków. 


Julka

A co się dzieje teraz? Trwają ostatnie próby do naszego spektaklu: “Jak rozpętałem bigos?”. Premiera już jutro, dlatego gorączka przedpremierowa trwa, a my wciąż walczymy z własnymi słabościami i poprawiamy poszczególne sceny.

Do zobaczenia jutro w Wadowickim Centrum Kultury o godz. 17.30. : ) 

Rozpętujemy Bigos

poniedziałek, 27 maja 2013
Na zewnątrz szaro-buro. W środku szaro-buro. I wszędzie nam daleko. I do kolorowej krainy fantazji daleko, i do czarno-białego świata też. Istna tragedia… To może dla odmiany zrobimy coś wesołego! 
Myślę, że właśnie stąd wziął się pomysł na nowy spektakl. Naszą  pierwszą przygodową komedię teatralną pełną absurdu i humoru o potędze wyobraźni i wierze w siebie.
Szymon, główny bohater ucieka na strych podczas przeprowadzki i zaczyna czytać książkę. Historia jakich tysiąc. Tylko tym razem Historia sama się pisze, Fabuła robi salta, Narracja tarza się ze śmiechu, Miejsce Akcji wyszło umyć ręce, Bohaterowie jedzą bigos, a Czas… no cóż, płynie…na okręcie z pudła i macha uśmiechnięty.

Jednak zdania co do powstania spektaklu są podzielone. 

Według anonimowej ankiety, przeprowadzonej przez anonimowego i jednocześnie niewidzialnego reportera wynika, że wszystko zaczęło się od BIGOSU i PUDŁA. Wyniki rozmowy są zaskakujące, wychodzi, że te dwa elementy pojawiły się w życiu każdego z nas w innym momencie i zainspirowały każdego w inny sposób. 
Na pytanie: jak Bigos i Pudło trafili za próg Progu, każdy odpowiedział inaczej. 
Można dojść do wniosku, że prawdy są różne, albo że każdy z nas chodził na inne próby... Część zespołu opowiedziała się, że to najpierw był bigos a potem pudło, a część kłóci się, że było całkiem na odwrót. 

Oto cała prawda:

Justyna: Wszyscy sobie myślą że bigos to bigos. Nieprawda. Bigos to tajemna, niezbadana siła. Patrzymy sobie kiedyś w górę, a tu leci przez przestrzeń taki intergalaktyczny bigos, zatrzymał się akurat nad Ziemią i spadł akurat nad WCK w postaci deszczu. I akurat staliśmy tam my. I akurat mieliśmy pudła. No to złapaliśmy Bigos w pudła, bo coby się miał taki Bigos zmarnować. Jak się okaże zwykłym bigosem, to zawsze można go zjeść. A okazał się… Czym? To tajemnica. W każdym razie Bigos uderzył w nas niespodziewanie jak grom z jasnego nieba i narobił u nas w teatrze niezłego bigosu…
Krzysiek:  Cóż, odkąd pamiętam, wszyscy na próbach są bardzo głodni i wiecznie mówią o jedzeniu. Prędzej czy później bigos musiał się nam nawinąć. A jak już się nawinął, od razu stwierdziliśmy, że to jest to! Pudła kazał nam przynieść Szef. Powiedział, że można się takimi nieźle pobawić i zostały.
Marta: Małe dzieci bawią się klockami, a my jesteśmy dużymi dziećmi, wiec musimy mieć duże klocki. Stąd pudła. A bigos.. cóż, myślę, że kiedy zastanawialiśmy się nad treścią nowej historii to ktoś po prostu tego dnia miał bigos na obiad i przyszło mu to do głowy jako broń masowego rażenia w naszym spektaklu.
Aśka: Bigos chował się przed wyrzuceniem, bo dojrzał, dorósł, a ludzie pomyśleli, że to źle, że się zmienił i zaczęli go uważać na zepsuty. Pudło postanowił mu pomóc, ale nie chciał być uważany za bohatera, więc umówili się, że nikt o tym nie będzie wiedział. Pudło podsłuchał, że ludzie chcą go wynieść, więc użyczył miejsca bigosowi i w ten sposób trafili do miejsca bezpiecznego dla siebie.
Tomek: Od dawien dawna bigos krążył w pudle po wielu dziwnych miejscach. Jak na dziwne przedmioty przystało, musiały też trafić do nas. Do wylęgarni dziwnych, niekonwencjonalnych przygód.
Kaśka: Weszli tam drzwiami naszej wyobraźni, która dąży do tego, żeby być nieograniczona. Bigos oczywiście przez żołądek do serca. A z serca do mózgu jest już niedaleko. Zresztą nawet nie musi trafiać do mózgu, bo my tworzymy sercem, mózg jest tylko pomocnikiem.
Ola: Było już dość późno, gdy wspólnie tworzyliśmy scenariusz, przez co każdy z nas był wtedy potwornie zmęczony i głodny. Burza mózgów w takim stanie nie ogranicza się do utartych schematów, bo umysł podrzuca najabsurdalniejsze pomysły. Pudła natomiast każdy posiada i najczęściej gromadzi je na strychu od lat. Bo przecież mogą się kiedyś przydać do jakiegoś remontu czy przeprowadzki... pudła tak więc leżą, coraz bardziej zakurzone i bez żadnego celu. Bo jakie inne mogłoby być ich przeznaczenie? A przecież jeszcze nie tak dawno, będąc dziećmi, budowaliśmy z nich domki, okopy czy zamki dla księżniczek ratowanych przez dzielnych rycerzy. Tak, to były wspaniałe czasy, może warto byłoby powtórzyć tę wspaniałą zabawę?... W ten oto sposób pudła stały się naszą maszyną w czasie, dzięki której na każdej próbie przenosimy się do czasów dzieciństwa.
Monika: Rzeczy, z którymi mamy na co dzień do czynienia, nie przykuwają zbytnio naszej uwagi. Co jest ciekawego w zwykłym, szarym pudle albo w najprostszej polskiej potrawie - bigosie ? No nic, a jednak za próg Progu trafiły właśnie te rzeczy, z których wydobywamy wszystko co niezwykłe. Swoją prostotą zachęciły nas do zajęcia się ich tematyką.
Karolina: - Zaczynam się zastanawiać, czy te pudła nie znalazły się u nas przez głupią zabawę w: „-co? -PUDŁO?”,  w którą nasza koleżanka zawsze przegrywa. Chociaż to może przez te wszystkie pudła, które ciągle są z nami na próbach, wymyśliliśmy tą zabawę?  A bigos zaintrygował nas swoją formą. Tak często je się bigos, zna się jego składniki, a jednak trudno jest stwierdzić, czy bigos to zupa, czy może już drugie danie…




No tak, trzeba przyznać, że namieszaliśmy i narobiliśmy niezłego bigosu… A co z tego wyszło? Co? PUDŁO! I to jakie! Dzięki niemu, przemieszczamy się w czasie, przenosimy się w odległe krainy… Jeśli pozazdrościłeś nam chociaż trochę i chociaż trochę jesteś ciekawy o co w tym wszystkim chodzi, zapraszamy do nas, na spektakl:



„Jak rozpętałem Bigos”
już w sobotę 8 czerwca o godzinie 17.30
do Wadowickiego Centrum Kultury!




                                                                                                                                            Karolina

Nagroda Grand Prix - XXXIII Festiwal Artystyczny Młodzieży

wtorek, 14 maja 2013
Niesamowita radość ogarnęła mnie wczoraj, gdy dostałam wiadomość, że dostaliśmy główną nagrodę na tegorocznym XXXIII Festiwalu Artystycznym Młodzieży w Krakowie. Uroczysta gala rozdania nagród odbyła się w Teatrze Groteska, który w moim przekonaniu jest niezwykle klimatycznym miejscem. Tym bardziej żałuję, że nie mogłam tam być podczas odbierania nagrody. 

Już sama nominacja, o której dowiedziałam się kilka dni po zakończeniu festiwalu, ubarwiła mój niezbyt wtedy kolorowy dzień. Przez takie właśnie rzeczy, czuję że moje życie jest wartościowe, bo nie dość, że robię to co kocham, to jeszcze dostaję za to nagrody.


Sama nie byłam do końca świadoma tego, jaką przyjemność może mi sprawić tego rodzaju pochwała, że inni doceniają naszą wspólną pracę. 

A co dostaliśmy? Worek książek oraz lustro... Prezent w postaci książek ucieszył mnie bardzo, bo w nich odnajduję ukojenie i mogę chociaż na moment oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości. 

Moją radość oczywiście podziela cała grupa i jesteśmy bardzo wdzięczni za docenienie naszej pracy przez jury oraz wszystkim tym, którzy nas do tego motywują i pomagają nam poprzez zainteresowanie naszą twórczością. Mam nadzieję, że na tym się nie skończy. 


Kasia

Festiwal Artystyczny Młodzieży w Krakowie

sobota, 27 kwietnia 2013
Festiwale teatralne są dla mnie niesamowicie ważnym wydarzeniem, bo wtedy wszystko dzieje się w tak szybkim tempie, że z trudem dostrzegam moment, w którym to wszystko już się kończy. Ale to dobrze, bo czuję, że ten czas, który razem spędziliśmy został przez nas maksymalnie wykorzystany. Nie mam wrażenia, że coś mnie omija... Kolejnym festiwalem, na którym przedstawialiśmy: "KrasneLudki", był Festiwal Artystyczny Młodzieży w Krakowie. Niektórzy z nas byli na nim już po raz drugi, bo 3 lata temu, Teatr Próg Junior zaprezentował tam: "Genezę Powstania".

Wszystko zaczęło się w czwartkowy poranek, gdy z uśmiechem na twarzach i mnóstwem pozytywnej energii zaczęliśmy wnosić nasze "graty" do busa. Już wtedy poczułam, że szykuje się coś naprawdę ważnego. Jechaliśmy wyjątkowo długo, jak na trasę Wadowice-Kraków, ale droga wcale się nie dłużyła, bo lubię spędzać czas w dobrym towarzystwie, rozmawiając na przeróżne, ważne i mniej ważne tematy, śmiejąc się przy tym do łez. I to nasze progowe towarzystwo właśnie takie jest.


Gdy wreszcie dotarliśmy na miejsce i sala czekała już tylko na nas, zaczęliśmy szybko rozkładać naszą scenografię. Poczułam wtedy taką odpowiedzialność, która spadła na nasze barki. Było to dla mnie bardzo motywujące, więc mimo bolącej, bo niefortunnie skręconej wcześniej ręki, robiłam wszystko, co do mnie należy i starałam się z jak największą precyzją skręcać kolejne części naszej scenografii.

Godzinę przed najważniejszym, czyli prezentacją "KrasnychLudków": szybko się przebraliśmy, weszliśmy na salę, zaczęliśmy się rozgrzewać i... dopiero wtedy poczułam ten ogromny stres, który nagle mnie ogarnął. Starałam się wyluzować, rozgrzać i maksymalnie skupić na tym, co mam robić w poszczególnych scenach, ale było to dość trudne, gdyż sala była bardzo duszna, a powietrze tak gęste, że chyba wszyscy martwiliśmy się o siebie nawzajem i spektakl, który niebawem miał już się rozpocząć.

fot. Magdalena Chmiel

Po wszystkim było mi niezmiernie miło, gdy usłyszeliśmy słowa uznania od publiczności. To naprawdę niesamowite uczucie, że praca, którą się wykonało, podoba się innym i coś dla nich znaczy.  

Ale o tym, jak nam naprawdę poszło i nad czym będziemy jeszcze pracować, dowiemy się już na kolejnej próbie od naszego reżysera. Bo wciąż jest tyle rzeczy, które moglibyśmy poprawić na lepsze... ale to dobrze, bo wtedy nie masz poczucia, że marnujesz swój czas, tylko nieprzerwanie się rozwijasz i przekraczasz swój próg, aby móc pójść o krok dalej.    

  
 Kasia

W przedszkolu...

niedziela, 17 marca 2013
Szafki na ubrania oznaczone kwiatkiem, krzesła pomniejszone o dwa rozmiary, kolorowe dekoracje, które witają wiosnę, chociaż na zewnątrz wciąż sypie śnieg. Poczułam się jakbym była w jakiejś innej krainie, kiedy w piątek rano zamiast w szkole znaleźliśmy się w przedszkolu.

Jej! Jak dobrze być dzieckiem! Stojąc na korytarzu wszędzie można było ich usłyszeć, jak rozmawiają, bawią się i co najważniejsze nieprzerwanie się śmieją. Dzieciaków było naprawdę dużo.


My za to byliśmy przebrani za klaunów, każdy z nas miał założony kolorowy strój i pomalowaną twarz, a w głowie mieliśmy przewodnią myśl, że dzisiaj trzeba być wesołym jak nigdy dotąd. Jednak kiedy wreszcie weszliśmy na salę pełną dzieci, a one dookoła głośno rozmawiały i wierciły się, poczułam, że się boję. Obawiałam się, że dzieci nie będą chciały nas słuchać, będą krzyczeć, bo przecież w ich świecie nie ma udawania i wyczuwają najdrobniejsze kłamstwo. Jak coś im się nie podoba, zwyczajnie zajmują się bardziej interesującymi sprawami czyli: bieganiem, śpiewaniem, czy gadaniem z kolegą, który siedzi obok. Jednak okazało się, że bardzo mało wiem o dzieciach i nie doceniłam ich dostatecznie, bo interpretacja naszych bajek wywołała w nich poruszenie. Zaciekawiliśmy ich! Opowiadaliśmy bajki, a one z wielką uwagą nas słuchały. Mało tego, niektóre dołączały się i razem kończyliśmy znane im wierszyki. A kiedy dzieci wybuchały śmiechem, rozbawione jedną z bajek, był to dla nas taki zastrzyk energii, że wciąż chcieliśmy więcej i więcej.


Naszą wyprawę zakończyliśmy wierszykiem: „Na wyspach Bergamutach”, obalając przy tym mit, że tytułowych wysp nie ma. Są, a drogę do nich znają właśnie przedszkolaki. Wystarczy tylko chwila rozmowy z nimi, a już się nasuwa pytanie: kiedy ja się tak zmieniłam? Kiedy tak szybko dorosłam? Przecież kiedyś też taka byłam. Dzieci nie zastanawiają się kim jestem na co dzień, bo w tej chwili jestem dla nich tylko wesołym klaunem, który bawi się razem z nimi. Tylko to ma dla nich znaczenie. 


Oprócz tego fascynująca jest ich ciekawość świata. Nieprzerwanie pytają, co chowasz w kieszeni, czy naprawdę masz zielone włosy. Jednak największym powodem do dumy dla przedszkolaka okazuje się fakt, że już znają wszystko to, co im przeczytaliśmy i mogą razem z nami mówić wierszyki. 


Dzieci są niezwykle szczere, bo od razu pokazują gdy coś im się nie podoba, dlatego właśnie ich uśmiechy i radość były dla nas najcudowniejszą nagrodą na świecie, jaką tylko można sobie wyobrazić. Na własnej skórze doświadczyliśmy wszyscy, jak ważne i niezwykłe jest spotkanie z drugim człowiekiem i jak dużo dostaje się energii za robienie czegoś bezinteresownie. Takie chwile są szczególne, pokazują jak dzięki teatralnym działaniom można zarażać szczęściem innych ludzi, ale też siebie samych.


Piątkowy ranek w przedszkolu nr 3 w Wadowicach zakończył się prawdziwym przedszkolnym śniadaniem, którym zostaliśmy poczęstowani w prawdziwej przedszkolnej stołówce. Usiedliśmy na stołeczkach trzy razy mniejszych od nas samych i z wielkim apetytem jedliśmy malutkie kanapeczki.

Przedszkole „Muchomorek” okazało się dla mnie stuprocentowym „Prawdziwkiem”, bo chociaż świat przedszkolaków jest przepełniony magią, wszystko tam było prawdziwe. Oby więcej takich doświadczeń!


Karolina

Grupowe zmagania

sobota, 16 lutego 2013
Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, że na każdej próbie coś nas zaskakuje. Kiedy już wydaje nam się, że nie da się ciągle mierzyć z nowymi wyzwaniami, te jakby przywołane, znowu się pojawiają.


Tym razem zaskoczyły nas nasze własne ciała. Zawsze wszyscy powtarzali, że trzeba planować każdy krok, że nawet w chodzeniu najważniejsza jest głowa. A tu nie. No... Może nie zawsze. Czasem okazuje się, że najlepsze rzeczy zdarzają się wtedy, kiedy ich nie planujemy. I wiecie co? Tak. Grunt to zapamiętać jak się to robi i zrobić jeszcze raz. A odtwarzanie tego w grupie jest fascynujące. Każdy ma inne odczucia, w trakcie myśli o czymś innym i ma zupełnie inny sposób wyrażania myśli już po. To właśnie te drobne elementy sprawiają, że grupa jest tak delikatnym organizmem, który funkcjonuje sprawnie tylko wtedy, kiedy wszyscy starają się ją "napędzać".


Więc czasem mimo zmęczenia, niechęci, innych obowiązków, tłuczemy się busami na próby i (mam nadzieję, że jeszcze długo) nie będziemy siebie mieli dosyć.
A co do spektaklu, to spokojnie. Będzie. :)

Aśka

Nowe doświadczenia

sobota, 9 lutego 2013
Każdy z nas to przeżył, gdy przyszedł tutaj pierwszy raz - niepewność. Nowi znajomi, nowy magiczny świat - teatr, dzięki któremu stajemy się na scenie kimś innym i zarazem odkrywamy siebie.


Nowym doświadczeniem dla nas są na pewno warsztaty, w których będziemy w najbliższym czasie brać udział. Tydzień temu odbyły się z Bartkiem Polakiem z Teatru Próg. Zostaliśmy nauczeni kilku sztuczek z kijem, które później można zaprezentować podczas fire show. Nie od razu wszystko się udawało, ale jednak niektórzy z nas szybko pojęli o co w tym chodzi. 

Zdobyliśmy dzięki temu doświadczenie i wiedzę, którą z pewnością wykorzystamy podczas pracy nad nowym spektaklem. 



Justyna P.         

Progowe zobowiązania

sobota, 2 lutego 2013
Nadszedł kolejny weekend. Dla większości jest on odpoczynkiem po całym tygodniu pracy i szkoły. Jedni wychodzą do znajomych, do kina, na lodowisko, inni odpoczywają lub poszukują rozrywki w klubach bądź na koncertach.

My także lubimy czerpać z życia jak najwięcej, ale naszą pasję odnajdujemy w teatrze. Jednak chcąc ją rozwijać i doskonalić mamy pewne zobowiązania wobec grupy, a także wobec siebie. Decydując się na bycie częścią Teatru Próg Junior każdy z nas poświęca tygodniowo ok.: 9h. Jest to piątek, sobota i niedziela - czas prób i błędów. Mimo, że czasami mamy chwile słabości, nie zawsze chcę nam się ruszać z domu, a ostatnimi czasy jeszcze często za oknem ciapa i chlapa, to i tak pakujemy dresy, butelkę wody, ubieramy buty i wychodzimy.

Nieraz musimy wybierać, bo jest impreza, bo wyjazd do rodziny, bo nauka na sprawdzian czy sesje. Wszystko to jest ważne, ale staramy się szanować siebie nawzajem, dobrze organizować czas i rzadko opuszczać weekendowe próby.

W piątki wieczorem biegniemy na próbę fizyczną, w soboty  tworzymy spektakl i uczestniczymy w warsztatach stricte aktorskich, a w niedziele wcześnie rano, gdy jeszcze wszyscy śpią, wychodzimy na próbę poranną.

Każdego z nas kosztuje to dużo wysiłku. Dlaczego więc to robimy? Dlaczego staramy się i rezygnujemy z wielu codziennych, kuszących propozycji? O to powinniśmy zapytać chyba każdego z osobna. Choć sądzę, że i tak nasze odpowiedzi byłyby takie same. Chcemy robić coś więcej. Chcemy się rozwijać w czymś co kochamy. W teatrze. :)




Monika

Nowy spektakl

sobota, 26 stycznia 2013
Pragnę wszystkich poinformować, że już trwają prace nad nowym spektaklem. Chociaż… prace to złe słowo, jeszcze się bawimy, to znaczy wymyślamy, tworzymy, uczymy się nowych technik, które dostarczają nam ogromną frajdę. Bo najwięcej radości jest przecież zaraz po nauczeniu się nowej umiejętności, prawda? 

Zabawa jest niezbędna w nowym spektaklu, ponieważ każdy z nas musi sobie przypomnieć, jak obserwował świat będąc jeszcze dzieckiem. Czasami mam wrażenie, że niektórzy z nas wciąż w taki sposób go doświadczają i nie mają żadnych problemów (szczęściarze!) ze zmianą punktu widzenia. 


Tworzymy własny świat i  staramy się w nim umiejscowić, ale dopiero czas pokaże, jaka wyniknie z tego historia, która zostanie opowiedziana w spektaklu. Pokaz przedpremierowy zaplanowany jest na wiosnę, a premiera odbędzie się jesienią. Przed nami więc długa droga.


Co do naszych spektaklowych historii, jedna już powstaje i jest nawet tutaj publikowana. W nowej zakładce „Za Progiem Strychu”, w każdą środę o 19.00,  zamieszczamy kolejne rozdziały opowieści, tworzonej wspólnie przez wszystkich członków grupy. Gorąco zachęcam do czytania!

                                                                
                                                                                                                                                    Krzysiek

Ruszamy!

sobota, 19 stycznia 2013
Z każdym nowym rokiem zachodzą w nas zmiany. Coś się kończy, coś się zaczyna. My tym razem rozpoczynamy nową przygodę z blogowaniem. Ruszamy powoli, z troszkę małym opóźnieniem, jednak jestem pełna nadziei, że „Dziennik Progowca” nabierze właściwego rozpędu i stanie się nie tylko naszą częścią życia, ale też waszą. Razem, w zespole, wkraczamy w różne światy, bo chociaż na codzień żyjemy w realnym, w teatrze zaś stykamy się z magią, tym razem dostaliśmy się do wirtualnego.


Zastanawiam się, jak to się dzieje, że ludzie o tak różnych charakterach i temperamentach, spędzając ze sobą tyle czasu, jeszcze nie zwariowali i nawet potrafią się dogadać? Co więcej, nawet nie mają siebie dość, wciąż przychodzą na próby... Tak jakby jakaś magiczna siła wciąż trzymała nas razem. Siła, która potrafi połączyć jedenaście różnych osób, z których każda przekonana jest o swojej wyjątkowości i posiadaniu super mocy...


Kiedy jesteśmy razem, nie istnieją dla nas żadne zagrożenia czy bariery. Gorzej, gdy zaczynamy je tworzyć sami, jednak gdy napięcie elektryczne jest bliskie przeciążeniu, do akcji bohatersko wkracza nasz neutralizator. Dzięki swojej super mocy potrafi rozbawić każdego i powstrzymuje wszystkie niechciane wyładowania.

Ostatecznie dobro wygrywa, ale nasza historia wcale się nie kończy. Tylko wciąż trwa i trwa... 
Mam nadzieję, że już nigdy się nie zakończy i na zawsze zostaniemy super drużyną. 


Karolina