Cześć i czołem! Pożegnania bywają trudne, czasem nawet zbyt
trudne, żeby sobie z nimi poradzić. Mogłabym tu napisać piękny, romantyczny
wiersz i zalać was wszystkich nostalgią (podobno nostalgia to wyłącznie tęsknota za ojczyzną, ale jak to mówi jedna bliska mi osoba "przeżywam nostalgię, a wcale nie tęsknię za ojczyzną") tego, co mnie spotkało, ale
postanowiłam ugryźć ten owoc z drugiej strony. Nie będzie nekrologu, nie tym
razem :D
Tak więc, opowiem wam o chłopcu, który jesienią 2012 roku
pojawił się w moim życiu i myślę że zostanie w nim bardzo długo, mimo że
zakończył się dla niego pewien etap życia, w którym oboje braliśmy udział. Jest
to wspaniały człowiek, który podczas tych dwóch lat, kiedy się znamy, zmienił
się diametralnie. Pamiętam dzień, kiedy się poznaliśmy. Przyszłam pierwszy raz
na próbę, akurat była fizyczna. Moje przerażenie na widok tego, co tam się
wyprawia jest nie do opisania i szczerze
mówiąc w życiu nie wyobrażałam sobie, że kiedyś będę potrafiła zrobić choć
połowę z tego i myślę, że on też, bo ewidentnie sobie nie radził :). Teraz, gdy patrzę na
niego widzę ogromną zmianę, która w nim zaszła i muszę przyznać, że mnie
ona zadziwia. Aż ciężko sobie wyobrazić, że kiedyś byliśmy sobie zupełnie obcy,
tym bardziej, że zbieg okoliczności sprawił, że mamy tak samo na nazwisko i sądzę,
że podświadomie nas to ze sobą łączy, bo jest jak mój kochany, starszy
braciszek, który zawsze mnie wysłucha, nawet jak jestem zrozpaczona i mówię
całkiem od rzeczy. Jego poczucie humoru jest bardzo specyficzne, mogłabym rzec,
że dziwne, ale chyba byłoby to nietaktowne, bo można je porównywać do mojego . Chłopcu
temu na imię Krzysztof. Krzysztof to idealny towarzysz zarówno „face to face”
jak i w grupie. Bardzo buduje mnie jego zawziętość i wytrwałość. Do rozładowania napiętych sytuacji
można brać go w ciemno, a jeśli to nie wyjdzie, to otrze łzy i pocieszy. Miło
pisze się o takim człowieku. Jeszcze milej mieć takiego człowieka na co dzień,
blisko duszy. Mogłabym wymieniać jeszcze wiele zalet, ale miało być krótko więc
tylko ogółem o nich wspominam. Najważniejsze, że treściwie i wszystko, co
trzeba zostało zawarte. O wadach nie będę wspominać, bo każdy ma jakieś wady,
jesteśmy tylko ludźmi, a wcale nie trzeba ogłaszać ich całemu światu.
No cóż. Nic dziwnego, że człowiek z taką osobowością uczynił
nam ogromny zaszczyt i dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we
Wrocławiu na wydział lalkarski i tam będzie kontynuował swoją przygodę z
teatrem. Ciężko będzie się rozstawać, ale miła jest myśl, że sprawa jest jak
najbardziej słuszna. Krzysiowi oficjalnie życzymy powodzenia i jesteśmy z nim,
a gdyby zachciało mu się kiedyś do nas wrócić, przyjmiemy go z otwartymi
ramionami. Mam też nadzieję, że będzie pamiętał o starych przyjaciołach i
zostanie taki, jaki jest, bo jest naprawdę wspaniały.
Nie tylko u Krzysia się pozmieniało, bo pozmieniało się tak
naprawdę u każdego „juniora”. Dwie pozostałe maturzystki dostały się na studia
do Krakowa, co też będzie dla nas niebywałą przygodą. Przyszła pani inżynier,
Wiktoria, i przyszła pani nie wiem co ze sobą zrobię, ale na pewno będę
szczęśliwa, Kasia, bez wątpienia poradzą sobie znakomicie. Tomasz kontynuuje
przygodę z teatrem w kolejnej szkole aktorskiej, tym razem SPOT. Justyna
zaczęła praktyki na budowie i wszystkich robotników ustawia do pionu, bo
wychodzi jej to idealnie. Marta przygotowuje się do Matury, a Kinga zaczęła
trzecią klasę technikum. Cóż, wszystkich nas czeka mnóstwo ciężkiej pracy, ale
na pewno wszyscy przekroczymy kolejny
PRÓG i pójdziemy dalej w świat.
Kasia
Kochani! :)
Jesteście najlepsi na świecie! Ale daliście mi teraz kopa ;) Ogromne dzięki!
Pozdrawiam najgoręcej jak tylko potrafi moje stęsknione serducho :)
PS Wreszcie mogę sobie tu pisać komentarze, to fajowa sprawa ;)
PS2 Jako były Redaktor Naczelny proszę o sprostowanie - nie podczas tych dwóch lat, ale podczas siedmiu ;)